(artykuł w nawiązaniu do problemu otyłości dzieci omawianym na spotkaniu z psychologiem)
Ostatnio sygnalizowaliśmy w tematach dla rodziców problem otyłości dziecka. Okazuje się, że sprawa ta absorbuje uwagę bardzo wielu osób, które na łamach prasy dzielą się swoimi uwagami i radami.
Dzieci takie się nie rodzą
„Pokolenie dzisiejszych nastolatków będzie żyło krócej niż ich rodzice”- szokuje stwierdzeniem Dorota Stec-Fus z Dziennika Polskiego.
„W Polsce problem otyłości pojawił się stosunkowo niedawno , za to rośnie w lawinowym tempie.” – zaczyna swój artykuł Katarzyna Pinkorz w tygodniku Do Rzeczy.
„Co dziesiąte dziecko w Polsce cierpi na otyłość, co piąte na nadwagę” – alarmuje dr Małgorzata Wójcik, endokrynolog z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu.
„Choroby, które 20 lat temu uważane były za schorzenia osób po czterdziestce (...) pojawiają się już u nastolatków”- przyznaje prof. Małgorzata Myśliwiec – pediatra, diabetolog i endokrynolog z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
„Dzieci takie się nie rodzą. To my, dorośli, robimy z nich grubasy. Grubasy, którym w dorosłym życiu ciężko będzie schudnąć, a łatwo będzie zachorować ” – ostrzega dr Andrzej Walawski, który zajmuje się otyłością młodocianych.
”Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła otyłość epidemią XXI wieku” - ostrzega Agnieszka Goś, inżynier żywienia człowieka.
Dzieci robią to, co robią dorośli
Należy też zastanowić się nad takim spostrzeżeniem, które odnosi się do gotowych posiłków dla małych dzieci. Dzieci wychowane na takich produktach ze sklepowej półki, jak kaszki, napoje, obiadki (mimo że wyprodukowanych według najlepszych metodologii i systemu HCCP)mają znakomite podłoże do sięgania w przyszłości po fast foody.
I jeszcze jedna uwaga: dzieci robią to, co robią dorośli. Jeśli mama, tata nie objadają się słodyczami, zaczynają dzień od spożycia „zdroworozsądkowego” śniadania, preferują w menu warzywa i owoce – dziecko nabędzie tego samego nawyku. Jeśli mama, tata uprawiają sport, chodzą na spacery, nie spędzają wolnego czasu wyłącznie przed telewizorem czy laptopem – dziecko będzie powielać te funkcje. Rodzice powinni być dobrym przykładem i kontrolować także swoje postępowanie.
60 minut dziennie ćwiczeń ruchowych
Badania przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia na grupie dzieci 11-letnich wykazały, że w Polsce 29% z tej grupy cierpi na otyłość, za to na pierwszym miejscu uplasowały ich jak chodzi o czas spędzany przy komputerze.
I tu wyłania się następna przyczyna tycia dzieci: przywiązanie do fotela (co do niedawna występowało dopiero u osób dorosłych), a co za tym idzie postępująca niechęć do zabaw i spacerów na świeżym powietrzu, a nawet do uprawiania sportu.
Pamiętajmy, że dzieci w wieku szkolnym potrzebują co najmniej 60 minut dziennie ćwiczeń ruchowych. Mogą to być zabawy na świeżym powietrzu, spacer połączony z bieganiem np. w parku (z korzystaniem ze skakanki, urządzeń takich jak huśtawka, drabinki itp.), pływanie na krytym basenie, jazda na rowerze. Szkolne zajęcia z gimnastyki nie odbywają się codziennie, ale są bardzo ważnym elementem spełniającym zapotrzebowanie dziecka na aktywność fizyczną. Dlatego nie zwalniajmy dzieci z zajęć w.f. bez uzasadnionej przyczyny. Rodzice, którzy zbyt łatwo podpisują zwolnienie z tych lekcji, popełniają błąd. Unikajmy tego błędu, a nawet wręcz uzupełniajmy zajęcia szkolne, pozaszkolnymi oraz tymi, które sami możemy zaoferować dziecku.
Co traktować jako nagrodę?
Specjaliści szukający skutecznych sposobów walki z otyłością dziecka zalecają, by zabawę i gry ruchowe na wolnym powietrzu traktować jako nagrodę.
Najczęściej jako nagroda stosowane jest obdarowywanie słodyczami. To kolejny błąd. I tu wracamy raz jeszcze do prawidłowych nawyków żywieniowych. W mentalności dorosłych pokutuje przeświadczenie, że najlepszą i najprzyjemniejszą dla dziecka formą nagradzania jest obdarowanie go czekoladką, batonikiem, ciastkiem. Takie postępowanie powoduje powstanie u dziecka przekonania, że jest to coś specjalnego, szczególnego. Potęguje więc jego oczekiwania i eskalację potrzeb.
Prostszym i skuteczniejszym sposobem byłoby skierowanie uwagi dziecka na zwyczajność tego rodzaju artykułów. Pokazanie, że są one takim samym jedzeniem, jak każde inne. Słodkie, słone, kwaśne – to tylko rodzaje smaków, które umiemy rozróżniać. Powinno to spowodować, że słodycze staną się rzeczą zwyczajną, nie tak atrakcyjną.
Problem marchewki
Na to trzeba czasu. Podobnie, jak wprowadzanie do codziennego menu owoców (jeśli dziecko nie jest do nich przyzwyczajone, albo demonstruje swoją niechęć do nich).
To się nie stanie z dnia na dzień, ale systematyczność i konsekwencja w postępowaniu przyniesie rezultaty nawet w przypadku marchewki. Marchewka bowiem jest pewnego rodzaju nowością w codziennym jadłospisie i dość niechętnie traktowana. Oswojenie z nią dziecka i wprowadzenie do dziecięcego jadłospisu spowodować może, że ją polubi. Jej niepodważalne walory nie podlegają dyskusji.
To, co w latach 70-tych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych zaczynało być problemem, w Polsce wystąpiłow latach 90-tych. Wraz ze zmianami ustrojowymi i wejściem w kapitalizm pojawiło się lawinowo tzw. „jedzenie śmieciowe”. Równocześnie nastąpiła era komputerów, a nieco później laptopów, tabletów, smartfonów.
Zabiegani rodzice odeszli od wspólnego stołu przy którym spożywano posiłki. Wolą dać dziecku pieniądze, żeby sobie „coś” kupiło do jedzenia. Dzieci wybierają fast foody, słodycze i kolorowe napoje.
Dzieci zamieniły podwórko na siedzenie przy telewizorze i komputerze. Magiczny ekran nie tylko unieruchamia na długie godziny ich mięśnie, ale przyczynia się do nawyku mechanicznego pojadania, przegryzania, bezmyślnego i szybkiego zaspakajania pojawiającego się głodu.
Powstałe komórki tłuszczowe w dzieciństwie, nie opuszczą organizmu już nigdy. Mogą jedynie kurczyć się lub powiększać, ale raz wytworzone nie znikną.
Odpowiedzialność zbiorowa
Każdy nauczyciel i pedagog powie: dziecko jest odbiciem swojego domu. Tutaj jednak problem nie polega jedynie na odpowiedzialności indywidualnej. Wdrażanie prawidłowego żywienia i zapobieganie otyłości polega na odpowiedzialności zbiorowej. Dlaczego? Bo dziecko, które przynosi do szkoły w pudełku śniadaniowym kanapkę i na dodatek owoc, wraca do domu mówiąc: chcę batonika, bo inne dzieci go mają. Dziecko, które pogryza marchewkę słyszy od innego, że tylko króliki jedzą takie rzeczy.
Świadomość pojedynczej osoby (rodziny) tu nie wystarczy. Konieczna jest świadomość społeczna. W wielu szkołach, klasach spotykają się już rodzice i umawiają na określony sposób konstruowania dziecku drugiego śniadania lub zaopatrzenie sklepiku szkolnego w odpowiednie produkty, na które ich dzieci będą dostawały pieniądze. Jak wszystko i to nie jest takie proste, ale od czegoś trzeba zacząć, żeby nie było za późno. Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, a jeszcze dwadzieścia lat temu należały do najszczuplejszych (w granicach norm zdrowotnych) na naszym kontynencie.
Użyteczna ciekawostka
Na koniec użyteczna ciekawostka. Na stronie: http://mamdziecko.interia.pl/siatki-centylowe?można przy pomocy siatki centylowej sprawdzić, czy Twoje dziecko rozwija się prawidłowo w porównaniu z jego rówieśnikami.
Siatka centylowa jest to jedna z metod oceny rozwoju fizycznego dziecka.
Najlepszą metodą oceny prawidłowości budowy ciała jest korzystanie ze specjalnie opracowanych siatek centylowych, które bardzo precyzyjnie oddają proporcje wagowo-wzrostowe u dzieci w przedziale wieku od 2 do 18 lat.
Średnia waga i średni wzrost to pięćdziesiąty centyl. To oznacza, że połowa dzieci w tym wieku ma takie wymiary. Maksymalny, 97. centyl pokazuje wartości wagi i wzrostu dla dzieci dużych, a 3. centyl - jak się łatwo domyślić - dla tych najdrobniejszych. Cały obszar pomiędzy 3. a 97. centylem pokazuje granice normy. Zaznaczając wagę i wzrost na siatce, można samemu narysować krzywą rozwoju dziecka. Zasada jest prosta: nawet jeżeli przebiega ona powyżej albo poniżej średniej, ale wznosi się systematycznie - nie ma powodu do niepokoju. Dziecko jest po prostu większe lub mniejsze niż jego przeciętny rówieśnik, ale rozwija się harmonijnie.
- poniżej 3 centyla – niedowaga
- pomiędzy 3 a 85 centylem – zdrowa norma
- pomiędzy 85 a 95 centylem – nadwaga
- powyżej 95 centyla – otyłość.
Opracowała: Ewa Szeremeta